piątek, 19 grudnia 2014

"Christmas time"

Hejka:)
Ostatnio dosyć długo mnie tu nie było, z resztą nie pierwszy raz... Zaczęła się szkoła, skończyło "chorobowe", więc skrócił się też znacznie wolny czas. Teraz na reszcie finito lub the end, jeśli ktoś woli angielski od włoskiego. Koniec, mówiąc wprost. Następne lekcje, kartkówki i sprawdziany za rok (wiem Gosiu, mówi się "w przyszłym roku"). Fakt pozostaje faktem: szkoła się kończy, a Boże Narodzenie nadchodzi wielkimi krokami. Razem z nim zbliża się też koniec naszej "ankietki", jeśli się nie mylę, nastąpi on dziś, bądź jutro. W związku z tym, krótkie podsumowanie.
Zwyciężyły niewątpliwie [5 głosów] książki  (Kochani, jesteście przyszłością Polski!), na drugim [3 głosy] miejscu były ex aequo (czyt. egzekwo) słodycze (hmmm... czemu mnie to nie dziwi?) i rzeczy określone tajemniczym hasłem "inne" (jeśli ktoś chce, może napisać, o co mu dokładnie chodziło). Na najniższym stopniu podium [2 głosy] wylądowały kosmetyki (no cóż, może następnym razem się uda:). Jeden, wyjątkowo samotny głos otrzymały gry (chyba nawet wiem, kogo to głos:3). Nikt nie zagłosował na pluszaki (naprawdę?!) i na ubrania (to było do nieprzewidzenia). Dziękuję, że aż sześć osób (nie licząc mnie) wzięło udział w ankiecie:), pozostaje mi tylko życzyć Wam, byście dostali właśnie to, o czym marzycie.
Jeśli pomysł się Wam podobał, napiszcie, a może zrobię w przyszłości inne ankietki (warto podsunąć mi również temat).

To by było na tyle z blogowych, bieżących spraw, teraz do rzeczy. Dosyć niedawno przyszła do nas, z resztą jak co roku, kartka świąteczna od cioci z Anglii. Jak co roku również, nie było na niej ani szopki, ani Jezusa, ani w ogóle niczego z Nim związanego. Smutne. Oczywiście, to niej jej wina, winny jest tutaj świecki i jakże zlaicyzowany kraj. To jest jeszcze smutniejsze. W związku z ową kartką, wywiązała się między mną, a moją mamą rozmowa na temat Bożego Narodzenia w takich krajach, jak Anglia. Doszłyśmy do wniosku, że, tak na dobrą sprawę, to mało kto tam wie, o co właściwie chodzi w tych całych "Świętach" (słowo "Boże Narodzenie" stało się już z pewnością archaizmem). Liczy się w nich na ogół MOJA dobra zabawa, MÓJ czas wolny od pracy, MÓJ, bezdyskusyjnie należny odpoczynek. Całkiem już zapomniano, że to nie JA jestem w tym czasie najważniejszy. To jest przecież BOŻE Narodzenie! Ale kto tam by wierzył w takie "zabobony"?
Ha! I tu jest haczyk! Skoro nie wierzysz w Boga, w Boże Narodzenie, itd., to dlaczego je świętujesz? Jeśli chcesz być uczciwym ateistą, to powinno cię ono tyle obchodzić, co święta, jakichś afrykańskich plemion. Trzeba być przecież uczciwym. Nie wierzysz, to skąd nagle święto na cześć Boga? A jeśli wierzysz, a przynajmniej tak deklarujesz, to dlaczego nie spędzisz go z Bogiem? Owszem, będziesz na Mszy Św., NAWET na Pasterce, ale dlaczego? Bo to taki piękny zwyczaj, hmmm?
I tutaj do głowy przeszło mi bardzo plastyczne porównanie:
Wyobraźmy sobie baranka. Małego, kochanego baranka, który jest dobry i uprzejmy dla wszystkich innych zwierząt. Jak co roku, baranek ma za niedługo obchodzić swoje urodziny. Jest więc zadowolony i niecierpliwy: "Hura! Za niedługo moje urodziny! Na pewno przyjdą wszyscy moi przyjaciele!". Inne zwierzęta doskonale zdają sobie sprawę z tego, że są urodziny baranka oraz, że wszyscy oni są na nie zaproszeni. Stwierdzają, że to świetna okazja, by się zabawić, wyszaleć, najeść, spędzić nawet trochę czasu razem, pokupować coś w sklepie, itd. Nie bawią się jednak u naszego baranka, lecz rozchodzą się na różne, zorganizowane samodzielnie imprezy. Baranek zostaje sam. W swoje urodziny. Jest mu tak bardzo smutno. Nikt nie przyszedł, choć WSZYSCY  WIEDZIELI  I DEKLAROWALI,  ŻE  SĄ  JEGO  PRZYJACIÓŁMI. Gdyby baranek wiedział, że np. zebra, lampart i wiewiórka go nie lubią, nie zdziwiłoby go, gdyby oni nie przyszli. I tak byłoby mu smutno, ale o wiele mniej. A tutaj taka zdrada... Hipokryzja...
Może chociaż my okażmy się prawdziwymi przyjaciółmi baranka i przyjdźmy na jego urodziny?



Zdjęcia ze stron:
pomyslnaprezent.blox.pl
baltazar85.wrzuta.pl
www.lalinda.pl

3 komentarze:

  1. Ja będę!!! Nie mogę się doczekać kiedy Go zobaczę i wręczę mój skromny aczkolwiek dany od serca prezent... i zaśpiewam Mu (właściwie to jest najlepsze co mogę ofiarować bo przy moim śpiewie wszyscy wokół modlą się poczwórnie :D
    Kasia wie o co chodzi ;) PRAWDA ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Ktoś mądry kiedyś powiedział, że kto śpiewa - podwójnie się modli. Jest też dalszy ciąg: kto fałszuje modli się trzykrotnie, a kto owego nieszczęsnego fałszowania słucha - modli się razy cztery. Warto jednak zaznaczyć, że Kochany Anonim, którego tożsamości absolutnie się nie domyślam:) zapomniał, że śpiewa ładnie, a nie fałszuje. Naprawdę!
      Życzę byśrzeczywiście przybyła na urodziny baranka (czy też raczej Baranka) i dała mu swój prezent, kochana M.
      Pozdrawiam:D

      Usuń
  2. Świetne porównanie z tym barankiem :) Zwłaszcza, że to na prawdę jest Baranek, ale o tym dopiero na Wielkanoc... :P
    Nie zaznaczyłam pluszaków tylko dlatego, ze można było max 2 opcje :< W ogóle jeśli chodzi o świąteczne prezenty to cała masa rzeczy jest świetnym pomysłem (ale nieskładne zdanie). Książki, gry PLANSZOWE :3, bony zakupowe do księgarni, pieniądze żeby uzbierać na coś większego, słodycze, mięciutkie pluszaki, cieplutkie skarpetki i sweterki... Opcji jest tak dużo, że marne dwie możliwości w ankiecie to za mało! :D
    Też dostałam kartkę z Anglii, ale na mojej znajduje się szopka i wierszyk o Bożym Narodzeniu ;)
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało! Powiedz mi, co o tym myślisz:)