środa, 1 kwietnia 2015

Szybki Tosiek miał rację - wszystko się kończy...

Znajomy cytat? Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że pochodzi z dosyć rozpoznawalnej bajki, pt. "Epoka lodowcowa", z część, w której miała być wielka odwilż. Szybki Tosiek był pancernikiem zapowiadającym koniec świata.
W moim poście nie będzie może tak dramatycznie. Owszem, koniec świata to temat szalenie ciekawy, ale na kiedy indziej. Chciałam się bardziej skupić na tym, iż ostatnio dużo rzeczy się kończy. Kończy się zima (zrezygnowane spojrzenie na gęsto sypiący za oknem śnieg), a przynajmniej powinna. Kończy się na jakiś czas ukochana przez wszystkich szkoła. Kończy się Wielki Post. Kończy się malinowy dżem, wkład od ulubionego długopisu i wiele innych rzeczy... Skupmy się jednak zasadniczo na trzech pierwszych pozycjach.
Taaak. Na początek zima. Wbrew powszechnym oczekiwaniom i kalendarzowym datom nie chce się od nas wynieść. A najwyższy czas. Myślę, że nikt jej tu nie chce. Cóż, w tej kwestii jesteśmy raczej bezsilni i pozostaje nam jedynie mieć nadzieję, że nie będziemy zmuszeni do desperackich czynów, w tym stylu:
Po drugie, szkoła. Tego nie trzeba szczególnie komentować. Każdy wie, "jaki ból" sprawia ta "okrutna rozłąka". Ale korzystając z okazji (jako, że szkoła kojarzy się czasem z książkami) chciałabym polecić lub odradzić kilka pozycji.
Po pierwsze moja aktualna lektura: "Tam, gdzie spadają anioły" D.Terakowskiej. Brzmi nieźle, nie? Jest fatalna. I z niebiańskimi istotami ma niewiele wspólnego. Czytałam ją dwa razy i za każdym odnosiłam wrażenie, jakby autorka pod chwytliwym tytułem i nieco bajkową na pozór treścią chciała przemycić o wiele głębsze i zdecydowanie niewłaściwe wartości oraz idee. Mówiąc krótko: New Age. Nie wiem, jak Wam, ale mnie to niewiele mówi, więc uściślam. Poddawane są w wątpliwość, a nawet negowane treści zakorzenione w chrześcijaństwie. Myślę, że dużo do życzenia pozostawiają pytania i stwierdzenia, w stylu:
- Prawda jest właśnie w różnicach, między prawdami wielu religii
www.empik.com
- Bogów jest wielu, a jeśli nawet nie, to w każdej religii jest ten sam bóg
- Anioły są istotami potężniejszymi być może od bogów, a jednak omylnymi i popełniającymi błędy (przez które cierpią potem ich podopieczni)
- Anioł nie jest przeznaczony dla jednego człowieka, lecz dla wielu
- Bóg w swoim okrucieństwie zepchnął połowę Aniołów z tzw. drabiny i uczynił ich złymi, by wzmocnić dobro, więc ciemność jest światłu niezbędna do istnienia - stanowi przeciwwagę
- Złe Anioły (demony) nie są tak właściwie złe, tylko pokrzywdzone, samotne i napiętnowane, z rezygnacją pełniące "swoją rolę"
Taaa... już na pierwszy rzut oka widać, że coś tu nie gra. Poza tym, jak dla mnie, książka utrzymana jest w atmosferze dosyć mrocznej (ciągłe wypadki głównej bohaterki, czarny ptak na drzewie wiśni, beznadziejność sytuacji). Tak więc, tym, którzy nie muszą jej czytać - nie polecam. Tych, którzy muszą (lektura szkolna) ostrzegam i zachęcam do rozważnego i dojrzałego analizowania zawartych tam treści.
Po drugie, już w nieco pozytywniejszym tonie, Martin Abram "Quo Vadis. Trzecie tysiąclecie." Nie skończyłam tego, co prawda, ale po 250 stronach mogę stwierdzić, że warto. Nie jest to lektura lekka, ale bardzo pouczająca. Pokazuje świat około roku 2130. Świat jakże zlaicyzowany, grzeszny i nastawiony jedynie na konsumpcję. Kto czytał powieść H.Sienkiewicza, wie, o co będzie chodzić. Kto nie czytał ani jednego z "Quo Vadis", temu polecam obydwa:)
www.wydawnictwofronda.pl
Po trzecie i ostatnie, mimo pobłażliwych min, jakie się za chwilę pojawią, trochę nieskromnie chciałam się pochwalić niedawnym osiągnięciem w dziedzinie czytania. Kilka dni temu skończyłam "Władcę Pierścieni"! Wszystkie trzy część! Nawet z tzw. dodatkami, znajdującymi się z tyłu książki. Jestem z siebie dumna:) W ogóle, moje czytelnicze plany na najbliższy czas są dosyć ambitne. Niedawno w bibliotece była "wymiana" książek - oddawało się niechciane, a brało te, które ktoś przyniósł. Tak więc, mam w zanadrzu kryminały A.Christie, jakąś japońską fantastykę, oprócz tego zamierzam odświeżyć sobie Tolkiena, zabrać się za Terrego Pratchett'a i kilka religijno-dokumentalnych pozycji. No cóż, życzcie powodzenia :D
O kończącym się Wielkim Poście (hurra! niebawem zagram wreszcie na kompie i zjem czekoladę!) opowiem w następnym (Triduum - Wielkanoc) poście.
Trzymajcie się zdrowo, bo w taką pogodę, jak aktualna łatwo się przeziębić;)
P.S I czytajcie książki :-)

1 komentarz:

  1. Książki czytam i chętnie wezmę się za polecaną przez Ciebie "Quo Vadis". O aniołach polecałaś "Twierdzę aniołów" - nie zawiodłam się na niej to przypuszczam, że teraz też się nie zawiodę :D

    OdpowiedzUsuń

Śmiało! Powiedz mi, co o tym myślisz:)