czwartek, 30 października 2014

Hobbit, the battle of five armies



Już za mniej niż dwa miesiące na ekrany polskich kin wyjdzie trzecia część filmowej adaptacji "Hobbita" w reżyserii Petera Jacksona. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie mogę się wprost doczekać. Na pierwszej i drugiej części byłam tuż po premierze:)
Zapowiada się ciekawie, wreszcie dowiemy się, jak skończą się losy wyprawy pod Samotną Górę, losy Bilba, Gandalfa, Thorina oraz reszty krasnoludów (interesuje mnie zwłaszcza wątek Tauriel i Kilego, jeśli wiecie, o kim mówię). Mam nadzieję, że Jackson nie zawiedzie fanów twórczości Tolkiena i zakończy tę opowieść równie dobrze, jak ją rozpoczął. Wreszcie zobaczymy też sceny klasycznej, wielkiej i ważnej walki, których w poprzednich częściach raczej nie było. "Hobbit, bitwa pięciu armii", jak sama nazwa wskazuje będzie przecież o Bitwie Pięciu Armii, jednej z najistotniejszych bitw trzeciej ery Śródziemia.

Zdjęcie nr 2 ze strony: 
 www.musingsbystarlight.com 


Książki niezwykle ciekawe i ciekawe troche mniej...

Ostatnie w wyniku różnego rodzaju nieprzemyślanych decyzji (tj. dlatego, że zapisałam się na konkurs przedmiotowy z polskiego) przyszło mi czytać słynną "Odyseję". Nie wiem, czy mieliście tę wątpliwą przyjemność zmierzyć się z antycznym bestsellerem, jeśli nie, to zapewniam Was, że nie jest to coś, co czyta się w jeden wieczór. Ja męczyłam się tym przeszło tydzień... Historia sama w sobie byłaby nawet w pewnym stopniu ciekawa, gdyby nie to, że:
- bohater prawie na każdym kroku składa bogom wielorakie ofiary, a jeśli tego nie robi, wszechwładni bogowie się na niego gniewają i, na przykład, sprowadzają sztorm
- zanim autor przytoczy wypowiedź któregokolwiek bohatera musi zamieścić przynajmniej cztery przymiotniki opisujące owego bohatera i kolejne cztery, mówiące o tym, w jaki sposób się odezwał
- za każdym razem, gdy bohater idzie się, powiedzmy, myć jest to dokładnie opisane, nawet jeśli w poprzednim rozdziale również się mył i również było to opisane w ten sam sposób
- używane są całe tuziny niezrozumiałych, archaicznych słów, których nie chcę się przecież czytelnikowi ciągle sprawdzać w słowniczku, na końcu książki
Podsumowując, stwierdzam, że "Odyseja" należy do pozycji, które nie są szczególnie ciekawe i nie polecam jej nikomu...

Zdjęcie ze strony:
www.telegraph.co.uk

czwartek, 23 października 2014

Jesienna słota

Hej, ze smutkiem stwierdziłam, że chyba skończyła się już "złota polska jesień", a zaczęły się dni  jesieni szarej, deszczowej i smutnej. W takie dni o wiele łatwiej wpaść w "doła", wszystko zaczyna nie wychodzić, plany się sypią, a pomysły trudniej wpadają do głowy. Tak jest przynajmniej w moim przypadku:( Postanowiłam, że tym razem nie dam się zdominować ponurości tych dni i mimo to "będę się dobrze bawić". Ale co takiego można robić, gdy za oknem leje jak z cebra?

~ można oglądnąć ulubioną komedię i pochrupać przy niej coś smacznego
~ jeśli ktoś woli, można również puścić film, który Cię ostatecznie i definitywnie zdołuje. Po co? Bo po nim może być tylko lepiej:)
~ można wypróbować nowe przepisy kulinarne, najlepiej te na ciasta i słodycze
~ można zaparzyć sobie gorącej malinowej herbatki i wziąć się do czytania książek, które stały dotąd na półce i się kurzyły, a na które nigdy nie miało się czasu
~ można uszyć coś zabawnego, np. misia, czy innego puchatego przyjaciela (jeśli ktoś nie umie szyć, to może najwyższa pora się nauczyć?)
~ można narysować coś optymistycznego i powiesić nad łóżkiem (ja tak zrobiłam)
~ jeśli ktoś jest zdesperowany, można nawet zrobić porządek w szafie z ubraniami, czy na półce ze szkolnymi książkami (nie wierzę, że są tacy, co cały czas mają wszędzie porządek:))
~ można pobawić się ze swoim domowym zwierzątkiem i poświęcić mu trochę uwagi
~ można zacząć ubierać się w cieplejsze barwy, by "nie dać" się szarości wokół

Wystarczy nieco kreatywności i dobrych chęci, a na pewno znajdzie się coś, co poskromi jesienny zły nastrój i nudę:)

wtorek, 21 października 2014

No dobrze, czas zamieścić pierwszego posta.

Oto ja - czyli krótka autocharakterystyka:)
Mam na imię Kasia. Koleżanki mówią do mnie... Kasia. Jestem nieco zakręconą nastolatką z Gimnazjum Sióstr Salezjanek w Jastrzębiu-Zdroju (co wcale nie oznacza, że należę do aniołków). Uczę się pilnie prawie cały czas, oprócz momentów, kiedy się nie uczę. Od 14 lat mieszkam z moimi rodzicami w Pawłowicach, od 11 mieszka z nami mój młodszy brat Krzyś, a od 7 nasz piesek Maksio. Co do mojego wyglądu, to nie będę się szczególnie wysilać, postaram się za niedługo zamieścić zdjęcie.
            Przejdę więc od razu do cech. Staram się być optymistyczna i pogodna, co nie zawsze mi wychodzi. Oprócz tego należę to artystów, tj. osób dość kreatywnych i twórczych, acz kompletnie niezorganizowanych. W moim pokoju często panuje ''artystyczny nieład''. Moją pasją są książki fantastyczne, zwłaszcza dzieła J.R.R. Tolkiena (ale nie pogardzę też C.S. Lewisem, M. Nawrocką, czy R. Kościuszko). Od kilku lat czynię pierwsze kroki na pisarskiej ścieżce, jak mi idzie, ocenicie sami. Lubię rysować, choć wiem, że nie wychodzi mi to za dobrze. W szkole wolę oczywiście j.polski, niż matematykę. Interesuję się również średniowieczem i wszystkim, co się z nim wiąże. Pewnie uznacie, że jestem nudna, ale lubię chodzić do biblioteki, a moją ulubioną muzyką nie jest metal, techno, czy pop, tylko celtyckie lub klasyczne dźwięki. Mogłabym godzinami spacerować po lesie i robić zdjęcia drzewkom i krzaczkom. 
Jak widać, jestem osobą nietuzinkową (ach ta skromność) i dobrze się z tym czuję.;)
                                Tak, mniej więcej wygląda moje biurko:)

Zdjęcie ze strony:
www.tapeta-ksiazka-drzewa-bajka.na-pulpit.com