wtorek, 12 maja 2015

Aragorn - król Gondoru, czyli o tym, jaki powinien być filmowy bohater

Hejka:) Ostatnio było narzekanie na smoki i inne brzydkie gadziny, więc dziś pora na coś w weselszym tonie. Sporo czasu spędziłam na "kleceniu" filmiku, więc dziś mogę go Wam z dumą zaprezentować. Na wstępie jednak uprzedzam, że to moja pierwsza "randka" z tego typu programami, dlatego nie jest perfekcyjnie. Na dodatek wszystko jest po angielsku, ale myślę, że każdy opanował ten język na tyle, by zrozumieć sendo sprawy:) Miłego oglądania...
P.S. Co do "mojej opowieści" to dalszy ciąg pojawi się około wakacji, a może i później. Na razie zarzuciłam pracę nad tym dziełem, ponieważ czuję się nim trochę zmęczona, a ciągnięcie pisaniny na siłę pewnie by to pogorszyło. Wszystkich zagorzałych fanów przepraszam:)
P.P.S. Jeśli ktoś chce linki do pełnych filmików (u mnie niektóre są poucinane) to proszę pisać w komentarzach do którego, a ja podam:)
P.P.P.S. Wysłałam ostatnio list do aktora, który grał Aragorna z prośbą o autograf! Mam nadzieję, że odpisze...
P.P.P.P.S. Musiałam zadebiutować na yt, bo filmik był zbyt duży, żeby wstawić go na bloga. Ale on jest początkiem i końcem mnie jako "youtuberki"

niedziela, 3 maja 2015

"Smokiem i mieczem" (?) - czyli co nieco o wielkich gadach

Hejka:) Tym razem nie muszę chyba nikogo przepraszać za spóźniony post, bo według mnie jest on na czas, a nie po czasie. Wczoraj było Święto Flagi, dziś Konstytucji 3 Maja, ale pomyślałam, że kwestie polityczno - patriotyczne pozostawię każdemu do przemyślenia w jego własnym zakresie. Pisałam już o tym kiedyś, a poza tym, jeśli ktoś nie chce być przekonany, to go nie przekonam, a jeśli ktoś myśli podobnie, jak ja, to nie ma potrzeby powtarzać oczywistych dla niego zagadnień po raz wtóry. Dlatego też, post będzie zgoła o czymś zupełnie innym.
Od pewnego czasu moją uwagę pochłania rola Dobra i Zła w fantastycznych opowieściach. Tych dawnych i tych współczesnych. Ale za nim rozwinę swoją myśl, na prośby kilku osób przytaczam "utwór", który ostatnio dane mi było napisać, a który ze wspomnianą myślą dosyć ściśle się wiąże. Oto on: (z powodów o których na razie nie powiem, usunęłam)

Jak dla mnie jest trochę lepiej niż niezłe (nie żebym się chwaliła). Na początku miały to być zupełnie błahe rozważania o bohaterach książkowych, nie zaś o Bohaterze. Ale wyszło inaczej:) Gwoli wyjaśnienia, kiedy mówię na początku o tym, że człowiekiem nikt się nie rodzi, nie mam wcale na celu negowanie tego, iż wszyscy jesteśmy ludźmi. Mam tu na myśli wymiar zgoła duchowy i człowieczeństwo, jako coś do czego trzeba dążyć i co osiąga się wielkim trudem. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi:)
pl.bigpoint.com
No więc, to by było na tyle w kwestii wiersza (bo tak chyba trzeba nazwać ten "utwór"). Ostatnio, na podstawie wielu obserwacji doszłam do wniosku, że pojęcie zła, szczególnie w książkach fantastycznych przez minione lata uległo niejakiemu rozwodnieniu. A to przykre. Jako przykład, który według mnie świetnie zobrazuje, co mam na myśli, przytoczę postać SMOKA. Smok, jak uświadomiła mnie Wikipedia, istnieje w świadomości społeczeństwa już od wielu stuleci. Ma swoje miejsce w niemalże każdej kulturze i cywilizacji. Szczególnego jednak znaczenia nabiera w chrześcijańskiej Europie.
Smok, jako uosobienie Zła. Smok jako demon w ciele wielkiego jaszczura, bezlitosna bestia siejąca grozę i śmierć. Wreszcie smok, jako gadzina siedząca na kupie złota, sącząca w serca swoich ofiar chciwość i kłamstwa, gadzina porywająca cnotliwe królewny i czyhająca na życie mężnych rycerzy. Taki obraz smoka istniał przez wieki. Przez ostatnie lata, coś jednak uległo nagłej zmianie i (o dziwo!) smok stał się postacią o roli zupełnie innej.
jakwytresowacsmoka.wikia.com
I oto smok, jako pokrzywdzona stereotypami na jej temat ofiara. Smok jako opiekuńcze i troskliwe stworzenie, dbające o swoje, jakże rozkoszne potomstwo. Smok, jako mądra istota, od której niedouczeni ludkowie czerpią pradawną wiedzę. Chwila moment, a gdzie smok - ziejąca ogniem bestia? W ramach łamania dawnych, utartych schematów i wyznaczania "nowych perspektyw" taki smok zmarł był ze starości.Choć nie! Czasem pojawiają się jeszcze ZŁE SMOKI, ale zawsze w opozycji do tych DOBRYCH SMOKÓW. To trochę tak, jakby najgorszym koszmarom przypiąć karteczki z napisami: "ZŁY ZŁY" i "DOBRY ZŁY". Granica została zatarta. Główny dowódca wojsk Ciemności zwyczajnie zdradził swoich podwładnych. A czymże jest zło, bez swojego dowódcy? Kto będzie porywał księżniczki? Kto, walczył z rycerzami? Kto palił wioski i pożerał bydło? Oprócz wszystkich, daleko ważniejszych skutków, na takim zabiegu ucierpi zwyczajnie klimat książek i filmów. Przynajmniej według mnie i kilku innych, znacznie lepszych pisarzy, np. szanownego J.R.R. Tolkiena. U niego smoki są zawsze i jedynie złe.
lotr-fan-forever.blogspot.com
Złośliwi mogą celnie stwierdzić, że inne legendarne postaci, dla przykładu elfy, które w początkach swojej mitycznej kariery również stały w szeregach Ciemności, przez profesora z Oxfordu są niemalże gloryfikowane i nikt się temu nie sprzeciwia. Fakt. Tak jest. Ale czy (kochane elfy, darujcie!) nie są one daleko mniej ważne od smoków? Smok to, można by rzec, trzon złej armii, a elfy, gnomy, trolle, czy nawet olbrzymy są jedynie jej "tłem". Zabiegi w stylu: zły elf - dobry elf, zły gnom - dobry gnom, zły troll, czy olbrzym - dobry troll, czy olbrzym nie są tak brzemienne w skutkach, jak wariacje: zły smok - dobry smok. Smok, to prawie uosobienie szatana, mający swoje podstawy nawet w Piśmie Świętym, gnom, czy elf to jedynie bujna wyobraźnia naszych przodków, istota, która snuje się bez większego celu po lasach i łąkach, czerpiąc frajdę z robienia brzydkich kawałów. Różnica, jak dla mnie jest dosyć spora.
Poza tym, na zamianie smoka w istotę dobrą, obrywają wszyscy pozostali bohaterowie filmu, czy książki. Na dwóch przykładach wyjaśnię, co mam na myśli. Każdemu o uszy obiła się nazwa "Jak wytresować smoka" - jednej z animowanych bajeczek na nudny wieczór. O filmie (którego polska nazwa wciąż stanowi dla mnie powód oburzenia) "Smokiem i mieczem" słyszało już zapewne mniej osób. Ale nie ważne. Ogólnie kojarzycie, choć jedną z tych pozycji. W obu przypadkach smoki są dobre. W obu również przypadkach bohater, który wierny dawnym ideałom, chce zarżnąć bestię (w "Jak wytresować..." - Stoik Ważki, w drugim filmie - rycerz Jerzy) spotyka się z niezrozumieniem i potępieniem ze strony "postępowych" przyjaciół. Jawi się nam jako zaściankowy i zacofany, a na dodatek nie dbający o prawa zwierząt. Czyli co? Nie dość, że ziejąca żądzą zabijania postać, nagle staje się dobrym zwierzaczkiem, to jeszcze osoba prezentująca właściwe i szczytne wartości (tj. chęć zabicia poczwary) zostaje zepchnięta na margines i odrzucona? Od razu widać, że to chyba nie przypadek... Oczywiście pod koniec, zarówno Stoik, jak i Jerzy dochodzą do wniosku, iż ich "nowocześni" koledzy jednak mieli rację i porzucają swoje "absurdalne" przekonania. Co do drugiego filmu (który na marginesie nie był wcale widowiskiem wysokich lotów), dodatkowo dobił mnie fakt, że ów Jerzy, miał być w zamierzeniu reżysera TYM JERZYM. Jerzym Świętym, Jerzym zabijającym smoka. Tyle, że on... wcale bestii nie zabił. Udał tylko, by wszystkich usatysfakcjonować, ale nie sprzeniewierzyć się wartościom prezentowanym przez jego ukochaną księżniczkę - obrończynię zwierząt i stróża smoczego jaja. Więc upadł nawet wizerunek Świętego...
Podsumowując, niektóre istoty były złe i złe powinny pozostać, a taryfą ulgową i współczuciem nie należy obdarzać wszystkich. Bo niektórzy na to nie zasługują i, co warto zaznaczyć, jako demony (smoki, wampiry, wilkołaki) WCALE TEGO NIE CHCĄ. 
www.moviepilot.de