1. DEFINITYWNIE zarzucam pisanie "mojej opowieści". Jest dla mnie niezwykle męczące ciągłe myślenie o niej, próby dopisania czegoś nowego, poprawki starych rozdziałów i tym podobne. Jestem nią znużona i nabieram wstrętu do myśli o dalszym tego ciągnięciu. Mam również coraz mniej czasu. Szkoła i obowiązki się spiętrzają. Wena nie przychodzi - nie jest to już to samo, co dawniej, kiedy siadałam do pisania "mojej opowieści" z zapałem i entuzjazmem, zapełniając dwie lub trzy strony za jednym zamachem. Poza tym wątki zagmatwały się i ciężko mi wymyślić dalszy ciąg. Pierwsze dwa rozdziały mają niemal trzy lata, zatem odbiegają stylistycznie od mojego aktualnego sposobu pisania, a przerabianie ich i dostosowywanie wielokrotnie kończyło się fiaskiem. Poczucie, że "powinnam pisać dalej, bo wszyscy czekają i wypadałoby opublikować nowy rozdział" staje się dla mnie po prostu nieznośne. Uważam również, że nieco przeliczyłam się, co do moich możliwości, biorąc się na wstępie pisarskiej kariery za rozbudowaną powieść.
Rozumiem, że będziecie zawiedzeni i rozczarowani. Mnie również było ciężko, gdy podejmowałam tę decyzję, ale jest to, moim zdaniem najlepsze rozwiązanie. Zżyłam się z "moją opowieścią" jak z niczym innym, co napisałam. Towarzyszyła mi ona od szóstej klasy podstawówki, przez całe gimnazjum i aż do teraz. To był mój sposób wyrażania siebie, swoich fascynacji, pragnień, przekonań i marzeń. Cały pomysł zrodził się po obejrzeniu na wczasach "Władcy Pierścieni", a później umocnił po przeczytaniu książek. W każdym bohaterze zostawiłam cząstkę siebie samej (choć może tego nie widać) i każdego na swój sposób ukochałam. Może byli mi potrzebni właśnie wtedy? Nie żałuję tego, że zaczęłam pisać. Dzięki mojej opowieści rozwinęłam ogromnie swój warsztat pisarski, pomysłowość oraz horyzonty. Ale teraz dorastam. Może już nie jest mi ona niezbędna? Wspominam mile każdą chwilę spędzoną na pisaniu historii Amrota, Krysi, Joanela, Piotra i Maćka. I zawsze będę wspominać.
Pragnę przy tej okazji podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie w mojej twórczej podróży. Dziękuję za wiarę we mnie, gdy było mi ciężko, za entuzjazm, z jakim przyjmowaliście każdy kolejny rozdział. Dziękuję za to, że Wy również pokochaliście moich bohaterów, że im kibicowaliście. Dziękuję za każdy komentarz, jaki pojawił się pod "moją opowieścią". Dziękuję za to, że wlaliście we mnie pewność siebie i odwagę. Dziękuję również za życzliwą krytykę:)
Czy Amrot będzie żył długo i szczęśliwie razem z Krysią? Tak, będzie. Zrezygnuje dla niej z nieśmiertelności i zostanie z nią na zawsze. Czy Joanel i Maciek pokonają zło, które ich ściga? Tak, pokonają. Oni również odnajdą swoją odwagę i przeżyją niesamowite przygody. Czy Piotr (którego ja kocham najbardziej) przestanie być smętnym, nudnym, marudnym kapitanem? Tak, przestanie. Znajdzie swoje szczęście i nauczy się uśmiechać. Czy Złota Puszcza zawrze pokój z Danmarkiem? Tak, zawrze. Mimo dawnych zaszłości te dwa królestwa połączy silna braterska więź. Doktor Arnes będzie wciąż doktorem, a pani Helena wciąż kochającą mamą. "Ciocia" Eliz dalej będzie pakować do tobołków Joanela masę słodyczy, a Bogusław dalej będzie prowadził swoją karczmę wpół drogi do Danmarku. I tylko Thrakon nie znajdzie swojego szczęśliwego zakończenia, bo nie należy się ono osobom takim jak on.
2. W związku z tym, co oświadczyłam powyżej, zapowiadam również, że z początkiem listopada zlikwiduję stronę "moja opowieść" na blogu. Nie widzę sensu, by dłużej się na nim znajdowała. Zatem do początku listopada każdy, kto zechce zachować ją sobie "na pamiątkę" na swoim komputerze może to uczynić - kopiując ją z mojego bloga. Zaznaczam jednakże kategorycznie, że NIE ZEZWALAM NA PUBLIKOWANIE JEJ GDZIEKOLWIEK - czy to w sieci, czy na papierze. Jest ona do Waszego i tylko Waszego użytku. Jeżeli pokażecie ją znajomym, muszą to być takie osoby, co do których JESTEŚCIE PEWNI, że zastosują się do mojego zakazu i również nigdzie tego nie opublikują.
Podobnie zamierzam zrobić z moimi wierszami, dodatkowo z tego względu, że jeśli są one w internecie (w tym wypadku na moim blogu), to nie mogę wysłać ich na żaden konkurs. One także służyły mi do wyrażania siebie i swoją funkcję spełniły. Zatem, kto chce je zachować, może DO WŁASNEGO UŻYTKU skopiować je na swój komputer.
Tu również dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi w trudnym dziele ich tworzenia. Wyrażałam w nich swoją złość, swój gniew na świat i na to, jaki jest; wyrażałam swoje ideały i marzenia... w pewnym sensie wyrażałam całą siebie. Wsparcie było i jest dla mnie niezwykle cenne - nie mam, jak wyrazić całej wdzięczności za Waszą wiarę we mnie. DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA!!!
3. Zatem od teraz, mój blog będzie się składał jedynie z postów. Nie będą one tak częste, jak dotychczas, bowiem mój czas na pisanie znacznie zmalał ze względu na szkołę.
W tym miejscu pragnę również podziękować wszystkim, którzy wyrazili swoje poparcie dla mnie pod ostatnim postem - tym o aborcji. Był to dla mnie wyjątkowo ważny post. Cieszę się zatem, że tyle osób popiera to, co myślę i co piszę. To dla mnie niezwykle cenne:)
Na sam koniec, albo po to, by ostatecznie zdołować, albo by z doła wydźwignąć, przedstawiam Wam "wiersz" z 06.09.16., wiersz z otchłani rozpaczy, w jaką wpadłam z początkiem roku szkolnego. Wiersz szczerze o mnie, ale może i o Was...
(zachęcam do puszczenia sobie przy czytaniu tego: "Let ‘Er Buck (score) – Hidalgo" możecie to znaleźć tutaj)
Świat jest
przed nami.
I nie ma
kroku wstecz.
Patrzymy
przez otwarte drzwi
Na zieloną
dolinę.
Na rozgrzaną
pustynię.
Na oblodzone
góry.
Na lazurowy
ocean
Na sosnowy
las.
Dostaliśmy
klucz.
Otwarliśmy
wejście.
Ani kroku
wstecz!
Nie wolno
się wycofać.
Kto stchórzy
nie jest godny
Mienić się
dorosłym.
Nie ma już
klucza do dziecięcych drzwi.
Przepadł.
Jest tylko
ten.
Ten do
ogromnego świata.
I będzie
ciężko.
Będzie pot
I krew
I łzy.
Strach stoi
tuż za nami.
„Jeszcze
możesz się wycofać…”
Szepce nam
do ucha.
Ale wycofać
się
To właśnie
znaczy stchórzyć.
Nie podjąć
rękawicy.
Boję się.
Świat
przesuwa się wokół mnie
Jak w
kalejdoskopie.
Szkoła,
koleżanki, dom,
Zadania,
wymagania, sen,
Jedzenie,
ból, niepewność.
Szybko.
Zbyt szybko.
Chcę
osiągnąć szczęście.
Mieć dobre
oceny w szkole.
Zakochać
się.
Spędzać czas
z bliskimi.
Napisać
książkę.
Znaleźć
pracę, którą będę kochała.
Zmienić
świat…
Ale świat
Jest
ogromny.
A ja
niezwykle mała.
Bezradna.
I bardzo
zagubiona.
Przepadł
klucz do dziecięcego pokoju.
Nie ma go.
I nie wiem,
gdzie go szukać.
Prawdopodobnie
Już nigdy go
nie znajdę.
Nie chcę się
z tym pogodzić.
Nie.
Tupię nogą.
To
niesprawiedliwe.
Nie jestem
twarda.
Wielu być
może
Sądzi tak o
mnie.
Ale to
nieprawda.
Chciałabym
tylko
Taka być.
To moja
maska.
Na co dzień.
Pełna
kontrola.
Opanowanie.
Idealna
organizacja.
To wszystko
kłamstwa.
Buduję je
wokół siebie.
Bo tak
naprawdę…
Też mam
uczucia.
Targają mną
w sprzeczne kierunki.
I obawy.
Boję się.
Wielu
rzeczy.
Wielu rzeczy
nie jestem zdolna znieść.
Wielu
pragnę, ale nie mam odwagi,
By o nie
walczyć.
Wielu rzeczy
żałuję.
Nie potrafię
ich sobie wybaczyć.
Bardzo
wielu.
Banalnych
rzeczy.
Drobnostek.
Gdzie to się
stało?
Kiedy?
Kiedy
zatraciłam naturalność?
Kiedy
szczery uśmiech?
Optymizm?
Życzliwość?
Kiedy?
Kiedy wystrugałam
pierwszą maskę?
Dlaczego?
Kiedy
przestałam się cieszyć na co dzień?
Kiedy
zaczęłam przygryzać wargi,
Gdy popełnię
gafę?
Kiedy
pierwszy raz
Potraktowałam
kogoś z góry,
Czując się
jednocześnie
Taka mała?
Kiedy
zgubiłam
Klucze do
dziecięcego pokoju?
I jak do
tego doszło?
Chcę biec po
zielonej trawie.
Chcę
krzyczeć i śmiać się na głos.
Chcę
śpiewać.
Chcę
słyszeć, że wszyscy mnie kochają.
Chcę spać w
pluszakach.
Chcę nosić
kolorowe ciuchy.
Chcę jeździć
na koniu.
Chcę, by
wszystkim się podobała
Moja
opowieść.
Chcę robić
głupie żarty.
Chcę patrzeć
w niebo.
Chcę się
całować.
Chcę pięknie
rysować.
Chcę pływać
w morzu.
Chcę chodzić
po górach
I się nie
męczyć.
Chcę się
przytulać.
Chcę
powiedzieć wszystkim,
Jak bardzo
ich kocham.
Chcę, żeby
pani z polskiego
Doceniła
wszystko, co robię.
Chcę
codziennie jeść tort.
Chcę pędzić
na rowerze.
Chcę oglądać
łzawy romans.
Chcę grać
dobrze na gitarze.
Chcę się
objadać słodyczami.
Chcę być
szczęśliwa.
Chce zmienić
świat.
Uczynić go
pięknym.
Dobrym.
Kolorowym.
Życzliwym.
Nie chcę
dorosnąć.
Ale wygląda
na to,
Że nie mam
wyboru.
Boję się.
Ale to
niczego nie zmieni.
Chcę być
szczęśliwa.
Mam tylko
ten jeden klucz.
Do
dorosłości.
Otwieram
drzwi.
Przede mną
jest świat.
Dom został
za mną.
I wiem, że
kiedy się odwrócę
Zobaczę
wszystkich życzliwych ludzi,
Których
kiedykolwiek spotkałam.
Uśmiechają
się do mnie.
Oni wszyscy
Wierzą, że
mi się uda.
Osiągnąć
szczęście.
I zmienić
świat.
Teraz już
tylko moja kolej.
06.09.16r.
Przy muzyce „Let ‘Er Buck (score) – Hidalgo”