środa, 19 października 2016

Kończy się pewna epoka

UWAGA! WAŻNE OGŁOSZENIA!

1. DEFINITYWNIE zarzucam pisanie "mojej opowieści". Jest dla mnie niezwykle męczące ciągłe myślenie o niej, próby dopisania czegoś nowego, poprawki starych rozdziałów i tym podobne. Jestem nią znużona i nabieram wstrętu do myśli o dalszym tego ciągnięciu. Mam również coraz mniej czasu. Szkoła i obowiązki się spiętrzają. Wena nie przychodzi - nie jest to już to samo, co dawniej, kiedy siadałam do pisania "mojej opowieści" z zapałem i entuzjazmem, zapełniając dwie lub trzy strony za jednym zamachem. Poza tym wątki zagmatwały się i ciężko mi wymyślić dalszy ciąg. Pierwsze dwa rozdziały mają niemal trzy lata, zatem odbiegają stylistycznie od mojego aktualnego sposobu pisania, a przerabianie ich i dostosowywanie wielokrotnie kończyło się fiaskiem. Poczucie, że "powinnam pisać dalej, bo wszyscy czekają i wypadałoby opublikować nowy rozdział" staje się dla mnie po prostu nieznośne. Uważam również, że nieco przeliczyłam się, co do moich możliwości, biorąc się na wstępie pisarskiej kariery za rozbudowaną powieść.
Rozumiem, że będziecie zawiedzeni i rozczarowani. Mnie również było ciężko, gdy podejmowałam tę decyzję, ale jest to, moim zdaniem najlepsze rozwiązanie. Zżyłam się z "moją opowieścią" jak z niczym innym, co napisałam. Towarzyszyła mi ona od szóstej klasy podstawówki, przez całe gimnazjum i aż do teraz. To był mój sposób wyrażania siebie, swoich fascynacji, pragnień, przekonań i marzeń. Cały pomysł zrodził się po obejrzeniu na wczasach "Władcy Pierścieni", a później umocnił po przeczytaniu książek. W każdym bohaterze zostawiłam cząstkę siebie samej (choć może tego nie widać) i każdego na swój sposób ukochałam. Może byli mi potrzebni właśnie wtedy? Nie żałuję tego, że zaczęłam pisać. Dzięki mojej opowieści rozwinęłam ogromnie swój warsztat pisarski, pomysłowość oraz horyzonty. Ale teraz dorastam. Może już nie jest mi ona niezbędna? Wspominam mile każdą chwilę spędzoną na pisaniu historii Amrota, Krysi, Joanela, Piotra i Maćka. I zawsze będę wspominać.
Pragnę przy tej okazji podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie w mojej twórczej podróży. Dziękuję za wiarę we mnie, gdy było mi ciężko, za entuzjazm, z jakim przyjmowaliście każdy kolejny rozdział. Dziękuję za to, że Wy również pokochaliście moich bohaterów, że im kibicowaliście. Dziękuję za każdy komentarz, jaki pojawił się pod "moją opowieścią". Dziękuję za to, że wlaliście we mnie pewność siebie i odwagę. Dziękuję również za życzliwą krytykę:)
Czy Amrot będzie żył długo i szczęśliwie razem z Krysią? Tak, będzie. Zrezygnuje dla niej z nieśmiertelności i zostanie z nią na zawsze. Czy Joanel i Maciek pokonają zło, które ich ściga? Tak, pokonają. Oni również odnajdą swoją odwagę i przeżyją niesamowite przygody. Czy Piotr (którego ja kocham najbardziej) przestanie być smętnym, nudnym, marudnym kapitanem? Tak, przestanie. Znajdzie swoje szczęście i nauczy się uśmiechać. Czy Złota Puszcza zawrze pokój z Danmarkiem? Tak, zawrze. Mimo dawnych zaszłości te dwa królestwa połączy silna braterska więź. Doktor Arnes będzie wciąż doktorem, a pani Helena wciąż kochającą mamą. "Ciocia" Eliz dalej będzie pakować do tobołków Joanela masę słodyczy, a Bogusław dalej będzie prowadził swoją karczmę wpół drogi do Danmarku. I tylko Thrakon nie znajdzie swojego szczęśliwego zakończenia, bo nie należy się ono osobom takim jak on.

2. W związku z tym, co oświadczyłam powyżej, zapowiadam również, że z początkiem listopada zlikwiduję stronę "moja opowieść" na blogu. Nie widzę sensu, by dłużej się na nim znajdowała. Zatem do początku listopada każdy, kto zechce zachować ją sobie "na pamiątkę" na swoim komputerze może to uczynić - kopiując ją z mojego bloga. Zaznaczam jednakże kategorycznie, że NIE ZEZWALAM NA PUBLIKOWANIE JEJ GDZIEKOLWIEK - czy to w sieci, czy na papierze. Jest ona do Waszego i tylko Waszego użytku. Jeżeli pokażecie ją znajomym, muszą to być takie osoby, co do których JESTEŚCIE PEWNI, że zastosują się do mojego zakazu i również nigdzie tego nie opublikują.
Podobnie zamierzam zrobić z moimi wierszami, dodatkowo z tego względu, że jeśli są one w internecie (w tym wypadku na moim blogu), to nie mogę wysłać ich na żaden konkurs. One także służyły mi do wyrażania siebie i swoją funkcję spełniły. Zatem, kto chce je zachować, może DO WŁASNEGO UŻYTKU skopiować je na swój komputer.
Tu również dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi w trudnym dziele ich tworzenia. Wyrażałam w nich swoją złość, swój gniew na świat i na to, jaki jest; wyrażałam swoje ideały i marzenia... w pewnym sensie wyrażałam całą siebie. Wsparcie było i jest dla mnie niezwykle cenne - nie mam, jak wyrazić całej wdzięczności za Waszą wiarę we mnie. DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA!!!

3. Zatem od teraz, mój blog będzie się składał jedynie z postów. Nie będą one tak częste, jak dotychczas, bowiem mój czas na pisanie znacznie zmalał ze względu na szkołę.

W tym miejscu pragnę również podziękować wszystkim, którzy wyrazili swoje poparcie dla mnie pod ostatnim postem - tym o aborcji. Był to dla mnie wyjątkowo ważny post. Cieszę się zatem, że tyle osób popiera to, co myślę i co piszę. To dla mnie niezwykle cenne:)

Na sam koniec, albo po to, by ostatecznie zdołować, albo by z doła wydźwignąć, przedstawiam Wam "wiersz" z 06.09.16., wiersz z otchłani rozpaczy, w jaką wpadłam z początkiem roku szkolnego. Wiersz szczerze o mnie, ale może i o Was...
(zachęcam do puszczenia sobie przy czytaniu tego: "Let ‘Er Buck (score) – Hidalgo" możecie to znaleźć tutaj)



Świat jest przed nami.
I nie ma kroku wstecz.
Patrzymy przez otwarte drzwi
Na zieloną dolinę.
Na rozgrzaną pustynię.
Na oblodzone góry.
Na lazurowy ocean
Na sosnowy las.
Dostaliśmy klucz.
Otwarliśmy wejście.
Ani kroku wstecz!
Nie wolno się wycofać.
Kto stchórzy nie jest godny
Mienić się dorosłym.
Nie ma już klucza do dziecięcych drzwi.
Przepadł.
Jest tylko ten.
Ten do ogromnego świata.
I będzie ciężko.
Będzie pot
I krew
I łzy.
Strach stoi tuż za nami.
„Jeszcze możesz się wycofać…”
Szepce nam do ucha.
Ale wycofać się
To właśnie znaczy stchórzyć.
Nie podjąć rękawicy.

Boję się.
Świat przesuwa się wokół mnie
Jak w kalejdoskopie.
Szkoła, koleżanki, dom,
Zadania, wymagania, sen,
Jedzenie, ból, niepewność.
Szybko.
Zbyt szybko.

Chcę osiągnąć szczęście.
Mieć dobre oceny w szkole.
Zakochać się.
Spędzać czas z bliskimi.
Napisać książkę.
Znaleźć pracę, którą będę kochała.
Zmienić świat…
Ale świat
Jest ogromny.
A ja niezwykle mała.
Bezradna.
I bardzo zagubiona.
Przepadł klucz do dziecięcego pokoju.
Nie ma go.
I nie wiem, gdzie go szukać.
Prawdopodobnie
Już nigdy go nie znajdę.

Nie chcę się z tym pogodzić.
Nie.
Tupię nogą.
To niesprawiedliwe.

Nie jestem twarda.
Wielu być może
Sądzi tak o mnie.
Ale to nieprawda.
Chciałabym tylko
Taka być.
To moja maska.
Na co dzień.
Pełna kontrola.
Opanowanie.
Idealna organizacja.
To wszystko kłamstwa.
Buduję je wokół siebie.
Bo tak naprawdę…
Też mam uczucia.
Targają mną w sprzeczne kierunki.
I obawy.
Boję się.
Wielu rzeczy.
Wielu rzeczy nie jestem zdolna znieść.
Wielu pragnę, ale nie mam odwagi,
By o nie walczyć.
Wielu rzeczy żałuję.
Nie potrafię ich sobie wybaczyć.
Bardzo wielu.
Banalnych rzeczy.
Drobnostek.

Gdzie to się stało?
Kiedy?
Kiedy zatraciłam naturalność?
Kiedy szczery uśmiech?
Optymizm?
Życzliwość?
Kiedy?
Kiedy wystrugałam pierwszą maskę?
Dlaczego?
Kiedy przestałam się cieszyć na co dzień?
Kiedy zaczęłam przygryzać wargi,
Gdy popełnię gafę?
Kiedy pierwszy raz
Potraktowałam kogoś z góry,
Czując się jednocześnie
Taka mała?
Kiedy zgubiłam
Klucze do dziecięcego pokoju?
I jak do tego doszło?

Chcę biec po zielonej trawie.
Chcę krzyczeć i śmiać się na głos.
Chcę śpiewać.
Chcę słyszeć, że wszyscy mnie kochają.
Chcę spać w pluszakach.
Chcę nosić kolorowe ciuchy.
Chcę jeździć na koniu.
Chcę, by wszystkim się podobała
Moja opowieść.
Chcę robić głupie żarty.
Chcę patrzeć w niebo.
Chcę się całować.
Chcę pięknie rysować.
Chcę pływać w morzu.
Chcę chodzić po górach
I się nie męczyć.
Chcę się przytulać.
Chcę powiedzieć wszystkim,
Jak bardzo ich kocham.
Chcę, żeby pani z polskiego
Doceniła wszystko, co robię.
Chcę codziennie jeść tort.
Chcę pędzić na rowerze.
Chcę oglądać łzawy romans.
Chcę grać dobrze na gitarze.
Chcę się objadać słodyczami.
Chcę być szczęśliwa.
Chce zmienić świat.
Uczynić go pięknym.
Dobrym.
Kolorowym.
Życzliwym.
Nie chcę dorosnąć.
Ale wygląda na to,
Że nie mam wyboru.
Boję się.
Ale to niczego nie zmieni.

Chcę być szczęśliwa.
Mam tylko ten jeden klucz.
Do dorosłości.
Otwieram drzwi.
Przede mną jest świat.
Dom został za mną.
I wiem, że kiedy się odwrócę
Zobaczę wszystkich życzliwych ludzi,
Których kiedykolwiek spotkałam.
Uśmiechają się do mnie.
Oni wszyscy
Wierzą, że mi się uda.
Osiągnąć szczęście.
I zmienić świat.
Teraz już tylko moja kolej.

06.09.16r.
Przy muzyce „Let ‘Er Buck (score) – Hidalgo”



niedziela, 2 października 2016

Moce ciemności zawyły, czyli o wojnie w obronie bezbronnych

Hejka:) Przepraszam Was po raz kolejny, że tak długo milczałam... Cóż, liceum to już nie przelewki:) Na swoje usprawiedliwienie powiem, że wielokrotnie zbierałam się do napisania posta, ale zawsze temat był na tyle nieważny, a czasu na tyle mało, że zarzucałam pracę. Z tym postem jest inaczej. Po prostu czuję, że muszę go napisać. Muszę unieść swój mały mieczyk blogowego słowa i przyczynić się do zwycięstwa Sił Światłości. Bo walka jest zaciekła. I krwawsza, z każdym kolejnym dniem jej trwania. Zatem skupcie się, bo nie będzie to post, w stylu "Och, jak cudowne są elfy!" To będzie jeden z tych trudniejszych. Na wstępie również zapowiadam, że MOGĄ SIĘ POJAWIĆ MAKABRYCZNE ZDJĘCIA. Wierzę jednak, że jesteście na tyle dojrzali, by je znieść. I zrozumieć cel ich umieszczenia. Zapraszam do czytania.

"ZANIM UKSZTAŁTOWAŁEM CIĘ W ŁONIE MATKI, ZNAŁEM CIĘ, NIM PRZYSZEDŁEŚ NA ŚWIAT, POŚWIĘCIŁEM CIĘ [...]." (Jr 1,5)

Kiedy człowiek staje się człowiekiem? Feministki i inne lewicowe organizacje podadzą Wam różne odpowiedzi. Wszystko po to, by usprawiedliwić zbrodnie, jakie dokonywane są na najbardziej bezbronnych z istot ludzkich - na nienarodzonych dzieciach. Bo, skoro nie ma wtedy jeszcze człowieka, to nie ma też jego zabójstwa. Proste. I jakże wygodne.
Prawda jest taka, że CZŁOWIEK STAJE SIĘ CZŁOWIEKIEM W CHWILI POCZĘCIA. Mimo, że nie przypomina człowieka z wyglądu, właśnie wtedy zostaje przez Boga obdarzony NIEŚMIERTELNĄ DUSZĄ, która czyni go odrębnym od całego świata zwierząt. W Piśmie Świętym czytamy między innymi:

„Słuchajcie mnie wyspy i uważajcie, wy dalekie narody!
Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu”
(Iz 49:1) 

oraz

„Bo Ty stworzyłeś nerki moje, ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej. Wysławiam cię za to,
że cudownie mnie stworzyłeś. Cudowne są dzieła twoje i duszę moją znasz dokładnie.
Żadna kość moja nie była ukryta przed tobą, choć powstałem w ukryciu,
utkany w głębiach ziemi. Oczy twoje widziały czyny moje, w księdze twej zapisane
były wszystkie dni przyszłe, gdy jeszcze żadnego z nich nie było”.
(Ps 139:13-16)

Także Katechizm Kościoła Katolickiego daje nam jasny dowód na to, że ludźmi jesteśmy już w momencie poczęcia:
2270 Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia. 

Ktoś może jednak burknąć, że nauczanie Kościoła średnio go interesuje i wciąż nie widzi w aborcji nic złego. Spójrzmy jednak na zagadnienie od strony medycznej. W chwili poczęcia, dziecko, które rozwija się pod sercem matki jest przeznaczone do bycia człowiekiem. Nie ma możliwości, by w miarę rozwoju wyrosło na cokolwiek innego (np. na małpę). Wyrośnie na człowieka. Zawsze. Zatem skoro już wtedy "uzgodnione jest", kim stanie się w przyszłości, to dlaczego nie jest człowiekiem od początku? Bo jest za małe? Bo nie przypomina osoby ludzkiej z wyglądu? Marne tłumaczenie, zwłaszcza w ustach ludzi wykształconych. Nawet lekarze (ci, którzy mają na tyle odwagi cywilnej) jasno stwierdzają, że:
– Kiedy mówimy o początku życia, nie ma wątpliwości, że życie zaczyna się wtedy, kiedy komórka jajowa zostaje zapłodniona. Ta zapłodniona komórka ma potencjał rozwoju w cały organizm, także ludzki.(prof. Marek Świtoński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, wiceprezes poznańskiego oddziału PAN) źródło wpolityce.pl
– Mówimy o człowieku od momentu, kiedy zaczyna się jego życie, a zatem od momentu zapłodnienia. Traktujemy zygotę jako człowieka. – (ks. prof. Andrzej Muszala, dyrektor Instytutu Bioetyki Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie) źródło wpolityce.pl

ZBRODNIA PRZECIWKO LUDZKOŚCI
Zanim ktokolwiek zacznie dyskusję na temat aborcji, z uporem argumentując, że jest to dobrodziejstwo dla kobiet, warto przypomnieć sobie o pewnym, niezwykle lubianym panu, nazwiskiem Hitler. Co ma Hitler do aborcji? Bardzo wiele. To właśnie on, po raz pierwszy, 9 marca 1943 roku zalegalizował ten zbrodniczy proceder na ziemiach polskich. To on rozpoczął na ogromną skalę tzw. eugenikę, czyli opierające się na pseudonaukowych dowodach dążenie do stworzenia nadczłowieka. W imię swojej chorej ideologii przystąpił do "pozbywania się" osób chorych, niedołężnych, czy o chorobę podejrzanych. Pamiętajmy zatem, dlaczego aborcja rozpowszechniła się w Polsce i jaki był powód jej wprowadzenia. 
Kolejna sprawa, nad którą należy się pochylić przed ewentualną dyskusją to liczby. Statystyki. Które, jak wielu mawia, nie kłamią. 
LICZBA OFIAR I WOJNY ŚWIATOWEJ - 10 mln ludzi
LICZBA OFIAR II WOJNY ŚWIATOWEJ - 55 mln ludzi
LICZBA OFIAR KOMUNIZMU - 170 mln ludzi

LICZBA OFIAR ABORCJI (1922-2009) - 1000 MLN DZIECI, TJ. MILIARD

Przerażające. Ale prawdziwe. Według danych z roku 1995, w Polsce zabijało się rocznie 1 mln. dzieci, natomiast na całym świecie aż 55mln. Zatem dziecko ginęło mniej niż co sekundę. Ale to było w roku 1995. Mamy rok 2016. Poza tym, są to tylko zarejestrowane przypadki aborcji. Drugie tyle (jeśli nie więcej) miało miejsce nielegalnie lub za pomocą tabletek czy innych środków, niewymagających osób trzecich.

BRAKUJĄCE PUZZLE
Wielu ludzi narzeka dziś na to, jak świat się stacza. Zanika moralność. Etyka. O wierze nie wspominając. Mało kto jednakże zadaje sobie pytanie o przyczynę tej zgnilizny. Może... dzieje się tak dlatego, że zamordowaliśmy już miliony malarzy, filozofów, księży, naukowców, pisarzy, lekarzy i wielu innych ludzi o światłych umysłach? Może wśród tych, u których zawyrokowano jeszcze przed narodzeniem chorobę znajdował się ktoś, kto wynalazłby lekarstwo na raka? Może ktoś, kto napisałby światowy bestseller? Może przyszły mistrz świata w skoku wzwyż? A może zwykły, szary ktoś, kto zmieniłby życie tylko swojej najbliższej rodziny? Nie dowiemy się tego nigdy, faktem zaś pozostanie faktem. Nasza cywilizacja przejawia cechy samobójcze. Mordujemy swoich obywateli, dążąc tym samym do samozagłady.
Czemu Bóg się od nas odwrócił? Czemu dopuszcza tyle wojen, klęsk żywiołowych i nieszczęść? Może dlatego, że krzyczy do niego krew miliarda niewinnych, zgładzonych bez rozprawy i bez wyroku sądu. Miliarda "puzzelków", po których już na zawsze pozostaną tylko białe dziury na obrazie świata. 

DUCHOWE, FIZYCZNE I PSYCHICZNE SKUTKI ABORCJI
Aborcja, oprócz bycia zbrodnią samą w sobie, staje się również przyczyną wielu strasznych zmian zarówno w psychice, jak i w fizyczności kobiety oraz osób współodpowiedzialnych. 
Wśród najważniejszych z nich wymienia się:
- bezpłodność
- uszkodzenia szyjki macicy
- poronienia
- przedwczesne porody
- niedorozwoje u kolejnych poczętych dzieci
- martwe urodzenia oraz zgony noworodków
- wady umysłowe u kolejnych poczętych dzieci

- depresje
- wysoki odsetek samobójstw (34,7 na 100 tys. kobiet)
- rozwody
- problemy w kontaktach międzyludzkich
- opętania
- nałogi

Naukowcy udowodnili również, że jeśli po dokonaniu aborcji kobieta pocznie kolejne dziecko, urodzi się ono z twz. "syndromem ocaleńca". Oznacza to, że w jego podświadomości będzie zawarte przeświadczenie, że ktoś inny (tj. dziecko, na którym popełniono wcześniej aborcję) musiał umrzeć, aby ono mogło żyć. Będzie to warunkowało wszystkie jego życiowe decyzje, prowadziło do depresji, aktów samobójczych oraz opętań. "Syndrom ocaleńca" ustępuje jednakże po odprawieniu egzorcyzmów i modlitw przebłagalnych za popełnioną aborcję.

ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA ABORCJĘ
Kościół Katolicki orzekł, że za popełnienie aborcji, pomaganie przy aborcji, namawianie do aborcji, aprobowanie aborcji i tym podobne rzeczy nakładana jest automatycznie ekskomunika, tzn. wyłączenie z Kościoła. Każdy bowiem, kto zgadza się na zabójstwo najbardziej bezbronnej istoty ludzkiej, podnosi niejako rękę na samego Chrystusa - "[...] Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili." (Mt 25,40). Można powiedzieć, że pośrednio wina za aborcję spada również na wszystkich, którzy mogli dążyć do jej zaprzestania, a nie uczynili tego. Przed ważnym wyborem stoją zatem nasi posłowie, którzy niebawem będą głosowali nad projektem całkowicie zakazującym aborcji w naszym kraju. Czy okażą się katolikami, jak to szumnie obwieszczali w kampanii? Czy splamią się krwią niewinnych?

PROCEDURA ABORCJI
Aborcja zupełnie inaczej wygląda w praktyce, niż kreuje się to w mediach. W niektórych krajach prawo dopuszcza aborcję w tak późnym stadium ciąży, że gdyby dziecko naturalnie urodziłoby się w tym czasie, to byłoby wcześniakiem i jak taki musiałoby być ratowane. Tymczasem, dzieci, które jakimś cudem przeżyją własną aborcję, są pozostawiane przez "lekarzy" na pewną śmierć i wyrzucane do kosza.
www.stopaborcji.pl
 "KOMPROMIS ABORCYJNY"
Z wypowiedzi niektórych polityków wynika, że prawo, które obecnie obowiązuje w Polsce w sprawie aborcji (czyli twz. "kompromis aborcyjny") jest najlepszym z możliwych rozwiązań i próba jego zmiany to czyste barbarzyństwo. W praktyce jednak nie istnieje w sprawie aborcji jakikolwiek kompromis. Bo, czy Siły Światłości mogą dogadać się z tym po ciemnej stronie i powiedzieć: "Słuchajcie: wy możecie zabijać dzieci chore, poczęte z gwałtu i gdy zagrażają życiu matki, a my będziemy chronić całą resztę." Nie! Albo się chroni życie, albo się je niszczy! Nie można chronić go "tylko w niektórych przypadkach". 

MOCE CIEMNOŚCI ZAWYŁY
Patrząc na to, co dzieje się dziś wokół projektu "Stop aborcji" można odnieść wrażenie, że ktoś spuścił z łańcuch wściekłe psy. "Prawicowi fanatycy" mieli bowiem czelność wsadzić nos w nieswoje sprawy i targnąć się na tak już ugruntowaną pozycję proaborcyjny środowisk. I oto rozpoczynają się "czarne marsze", pod chlubnym hasłem "Brońmy kobiet", oto wylewa się fala internetowego hejtu, a wszyscy, którzy mają wystarczająco niewybredne słownictwo zostają "uruchamiani", by zabrać głos. Oto nagle przeciwko życiu wypowiadają się artyści, politycy, celebryci i wszyscy, których twarze znamy z reklam i programów telewizyjnych. Feministki oświadczają nam z zimnym uśmiechem, że "ich ciało to ich wybór", a zapytane o wybór, jakiego nie ma w takiej sytuacji dziecko, obrzucają nas stekiem przekleństw. A i wielmożna Unia Europejska już wyraża zaniepokojenie projektem i obiecuje debatę w tej sprawie.
Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo chwieje się dzieło tak pieczołowicie budowane na przestrzeni lat przez szatana. Nie śmiejcie się! Myślicie, że ten nagły sprzeciw niemalże wszystkich to tylko ich "widzimisię"? Ktoś jednak musi pociągać za sznurki... Może wielkie lobby aborcyjne? Może. A kto tam pociąga za sznurki? Pewnie ci, którzy stoją u samej jego góry. A ich, kto ich inspiruje do takich działań? No właśnie. Ten, kto nienawidzi ludzi najmocniej, jak tylko się da. Ten, kto dąży do zniszczenia każdego Boskiego cudu, każdego Dzieła Stworzenia, każdej najmniejszej ludzkiej istoty, którą Bóg obdarzył swoją Miłością. Cywilizacja Śmierci się rozpędza. Bo kończy jej się czas. Kończy czas królowania. Niszczenia. Zabijania. Więc chce "nachapać się", ile tylko zdoła. Unicestwić, ile tylko będzie w stanie. Zdeprawować, ile tylko jej się uda. I pociągnąć za sobą ku potępieniu rzesze lekarzy, pielęgniarek, matek i ojców, którzy mieli udział w aborcji. 
NIE MOŻEMY NA TO POZWOLIĆ! MUSIMY OPOWIEDZIEĆ SIĘ ZA ŻYCIEM! TERAZ. BO BYĆ MOŻE, JEST TO NASZA OSTATNIA SZANSA. 
www.mamazone.pl

Na zakończenie zatem, chciałaby prosić wszystkich, którym zależy na lepszym świecie i na tym, by każdy miał prawo do życia o modlitwę w intencji projektu "Stop aborcji". Módlcie się w intencji posłów, senatorów i prezydenta, którzy mają wpływ na to, czy wejdzie ona w życie. Módlcie się również za wszystkich tych, którzy wściekle atakują nienarodzone dzieci i podważają ich niezbywalne prawo - do narodzenia się. Oby każdy z nich uzmysłowił sobie swój błąd i zdążył się nawrócić, nim będzie dla niego za późno. Proszę, ofiarujcie jakieś wyrzeczenia w tych intencjach. Bo jest to sprawa najwyższej wagi. Nie odbudujemy świata, jeżeli zabraknie tych, którzy mają to zrobić...
naszagwiazdeczka.blog.onet.pl
Z góry przepraszam za błędy. Trzymajcie się ciepło.