poniedziałek, 11 stycznia 2016

Na marginesie

Hejka:) Dziś naprawdę skrótowo, bo się spieszę:
- był kolejny etap konkursu z polskiego, który zakończy się prawdopodobnie podczas ogłaszania wyników moim fiaskiem (nie jestem pesymistą, jestem REALISTĄ)
- wnioskując na podstawie myślnika pierwszego, mogę obiecać, że skoro konkurs za mną to przede mną jedynie jakże porywająca lektura "Czarnoksiężnik z Archipelagu", a co za tym idzie - szykuje się totalnie miażdżący ją post, a z nim duża doza mojej osobistej satysfakcji:D
- ostatnio wpadłam w nieco melancholijny i buntowniczy zarazem nastrój, czego efektem w formie pisanej były dwa wiersze, które można znaleźć na końcu mojej strony (zakładki) z wierszami
- polecam puścić sobie do tego następujący kawałek: https://www.youtube.com/watch?v=c2QjQocjGLQ 
wczuć się i zacząć czytać...
Miłej lektury!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Święta, filmy i nowy rok, czyli post długo oczekiwany i w bólach wymęczony:)

Hejka:) Tak, tak, wiem. Nie było mnie od zeszłego roku i od ponad miesiąca jednocześnie. Na początku była to wina szkoły, potem wina jej braku. Gdy w Boże Narodzenie dorwałam się nareszcie do komputera to utonęłam po uszy w Sims'ach. Cóż... Z całą szczerością przyznaję, że jestem leniem i nierobem. Na pocieszenie powiem, że dalszy ciąg "mojej opowieści" powstaje. W wielkich bólach i udręce, wśród rozczarowań, wściekłości i zniechęcenia. Niedługo sami ocenicie, czy było warto.
Na początek jednak nieco o tym, co porabiałam podczas słodkiego wolnego (pozwolę sobie wypunktować):
~ piekłam świąteczne ciasteczka - jedne takie kruche z przyprawą korzenną, a drugie (po raz pierwszy) z ciasta francuskiego z jabłkami w środku. Jak dla mnie, to te drugie nie wyszły perfekcyjnie, ale na szczęście w przyrodzie nic nie ginie, więc w myśl tej reguły moja rodzinka zjadła je ze smakiem:)
~ dekorowałam choinkę, kupowałam świąteczne prezenty, słowem, dopinałam wszystko na ostatni guzik
~  jadłam wigilijną kolację, szukałam Pierwszej Gwiazdki i otwierałam prezenty! Dostałam dokładnie to, co chciałam, a nawet i to, czego nie przypuszczałam, że chcę - dwie książki oraz perfumy:)
~ grałam na gitarze kolędy przy wtórze naszych anielskich rodzinnych głosów:D
~ byłam w kinie na Star Wars: Przebudzenie Mocy (o tym za moment)
~ byłam na koncercie kolęd w Katowicach
~ leniuchowałam przez cały dzień w piżamie, z okazji naszego domowego Piżama Day
~ tańczyłam przebrana za hippisa w sylwestrową noc, a o 23:59 rozpoczęłam rodzinnego "misiaczka", który trwał aż do 00:00 - przytulaliśmy się dwa lata!
~ nie spałam całą następną noc na... Nocy Filmowej, przy okazji doprawiając w ten sposób moje podchorowane gardło
~ pakowałam plecak z przerażającym przeświadczeniem, że jutro idę do szkoły...:(

No... To tak skrótowo o moich poczynaniach. Teraz przejdę do kolejnego tematu, mianowicie filmy... i książki. Mam kilka do polecenia i kilka do odradzenia:

~ "Trzy metry nad niebem" - na konkurs musiałam to czytać... NIE POLECAM. Opowieść jest naiwna i niemoralna, jak dla mnie. Przeklinają, gadają hasła,w stylu: "Nie cierpię cię! Jesteś zwierzę!", a chwilę później toną w pocałunku. Oczywiści kończą w łóżku...

~ "Elfy" Bernhard Hennen - typowe fantasy, 450 stron, dużo elfów, trochę magii, zamieszany wątek, wciągająca akcja... Mi zajęło to niespełna dwa dni:) GORĄCO POLECAM, ale warto dodać, że to pierwszy tom i nic się w nim nie wyjaśnia...
fabrykaslow.com.pl

~ "Pozłacana rybka" - lektura, POLECAM. Dosyć łatwa i przyjemna. Jeśli ktoś musi przeczytać i waha się nad streszczeniem, to namawiam do lektury:D

~ "Rabbuni" - książka historyczno-religijna o człowieku z czasów Kogoś o imieniu Jeszua z Nazaretu. Jestem na początku, ale liczę, że się rozkręci. POLECAM
jednosc.com.pl

~ "Czrnoksiężnik z Archipelagu" - lektura. Większych magicznych bredni, przesiąkniętych kiepskimi ideologiami i okultyzmem dawno nie czytałam. A na odwrocie śmią pisać, że autorkę tego chłamu wymienia się jednym tchem z Tolkienem! To niemal profanacja imienia Profesora. KATEGORYCZNIE ODRADZAM... ale jak mus to mus...:(

~ "Granice czasu" (ang. "Timeline") - to już film. Grupa naukowców i archeologów przenosi się do średniowiecza... Dalej chyba nie muszę nic mówić:) GORĄCO POLECAM
downloadsmovie.org

Na zakończenie nieco dłuższa recenzja (i trochę spojlerów) z długo wyczekiwanych Gwiezdnych Wojen. Dzieli się ona z grubsza na dwa wątki:

1. Nie-wiary-godne Zło

W każdym niemalże filmie występują dwie strony konfliktu: Dobro, które ostatecznie wygrywa i Zło, które ponosi klęskę. Tak powinno być i tak już jest od wieków. Ale to wcale nie oznacza, że bohater, którego reżyser wybierze na "tego złego" przez sam ten wybór (zaznaczony czarnym płaszczem, upiornym śmiechem lub czymś takim) zostaje zwolniony ze starania się. Zły, mimo że przegra (a może właśnie dlatego) musi mieć motyw. Nie może być zły, bo tak. Oczywiście, są w historii kina Wielcy Władcy Zła - źli do szpiku kości, całkiem niewytłumaczalnie i bestialsko, ale są to raczej demony, czarnoksiężnicy (przyjmujemy, że również nie-ludzie), lub inne Złe Moce. Natomiast człowiek zawsze ma wybór - być dobrym, czy złym? Więc skoro wybiera Zło, to musi mieć ku temu wyraźny i wiarygodny powód. Najlepiej jeszcze, by był to powód na pozór dobry.
Tak było z Anakinem w poprzednich częściach. Stał się Darth Vaderem, bo:
- liczył, że Ciemna Strona ocali od śmierci jego ukochaną
- był pyszny i próżny
- nie ufał Jedi i uważał, że coś przed nim ukrywają
- to miał być sposób na zaprzestanie wojny
- miał syndrom "wybrańca"
- Imperator ("Władca Zła") był jego przyjacielem i zdobył jego zaufanie
- do Ciemnej Strony popychały go kolejne decyzje: rzeź w wiosce po śmierci matki, zabójstwo bezbronnego Hrabiego Duku, pomoc w zabójstwie mistrza Windu, rzeź w świątyni Jedi

Jakie motywy ma "Czarny charakter" z "Przebudzenia Mocy"? Że rodzice się rozeszli? Że chce iść w ślady dziadka (tj. Anakina)? Że pragnie być potężny? Cóż... oklepane to i jakoś mało mnie przekonuje...
Ale idźmy dalej...
Darth Vader po dokonaniu swojego wyboru nigdy nie miał dylematów, czy dobrze uczynił. Albo inaczej: miał je, ale ich nie ujawniał. Tymczasem nasz "adept" otwarcie mówi coś w stylu: "Ciągnie mnie do Jasnej Strony..." Jak dla mnie godne to pożałowania. Czarny charakter musi być twardzielem!
Patrząc dalej...
Gdy Darth Vader wpadał w gniew, kiedy przynoszono mu złe wieści lub gdy ktoś się z niego nabijał na ogół kończył bardzo efektownie uduszony na odległość. Bo Vader walczył o swoją pozycję i dawał odczuć swoją potęgę. Budził grozę. Co robi nasz "adept"? Wścieka się jak dziecko i rąbie mieczem świetlnym panel sterowania. Nikogo nie uśmierca i daje sobą pomiatać. Co to ma być? Bajeczka? Kim on jest? Jedynie dzieci tupią nóżką w ziemię, rzucając czym popadnie, gdy są złe. Dorośli mają bardziej wyrafinowane metody...
I na dodatek...
Najbardziej niewiarygodnym momentem okazała się scena, w której "adept" spotyka swojego ojca - Hana Solo. Rozmawiają i słychać słowa w stylu: "My cię wciąż kochamy. Wróć z nami."(tj. z tatą do mamy). "Adept robi minę, jakby faktycznie czuł się nieszczęśliwy, po czym... wbija miecz świetlny i zabija ojca! Stop! Coś tu nie gra! Facet, który miał skrupuły, by zabić byle jakiego posłańca ze złymi wiadomościami nagle ma tyle zimnej krwi, by zabić członka rodziny?! Nie sądzę... Ten zabieg miał na celu jedynie dodanie mu wiarygodności właśnie. I moim zdaniem odniósł kiepski skutek. Nawet Wielki Darth Vader nie zdobył się na to, by zabić swojego syna, a ten niedorastający mu do pięt koleś dał radę pozbawić życia tatusia? Nie sądzę!!!
Na koniec...
Wygląd. Bo wygląd również robi swoje. To Anakin (Darth Vader)
www.themovienetwork.com
A to niejaki Kylo Ren - nowy czarny charakter
www.youtube.com
I niech to starczy za komentarz...
Chociaż nie:) Muszę dodać jeden kompromitujący szczegół: Ponoć, gdy Kylo zdjął maskę (bo też ją miał na wzór Vadera) w niektórych kinach wybuchł śmiech...:D

2. Dobro siedzące na tyłku i... tyle właściwie

Cała fabuła siódmej część koncentruje się na poszukiwaniu Luke'a Skywalkera - dobrego mistrza Jedi. I znów małe zestawionko:
Obi Wan Kenobi - poprzedni mistrz, mentor Dartha Vadera, na wieść o przejściu swego ucznia na Ciemną Stronę rusza, by najpierw go przekonać, a gdy to nic nie dało, zabić.
Co robi Luke? Mimo, iż z pewnością jest silniejszy od Kylo (Obi natomiast nie był silniejszy od Vadera) nie rusza, by ukrócić jego (?) tyranię, lecz siada i poddaje się rozpaczy. "Och cóż ja zrobiłem! Och kiepski ze mnie mistrz! Och jestem do niczego!" I to jest mistrz? Wzór do naśladowania? Powinien przybyć, ocalić galaktykę, ostatecznie poświęcić się w imię walki ze Złem... Kompletna kompromitacja...
No i jeszcze...
Jak on wygląda?
www.therobotspajamas.com
Ja bym powiedziała, że jak ktoś, kto wstał po kacu i nie za bardzo wie, co ma robić. Gdzie powaga? Spokój? Postawa mistrza? Czemu nie wygląda tak:
www.huffingtonpost.com
Albo tak:
pl.starwars.wikia.com
Albo nawet tak:
www.strongisfighting.org
Jedyne, co to wyjaśnia to wniosek, że nie ma już RYCERZY Jedi. Są... no cóż... Jedi po prostu...