niedziela, 31 marca 2019

Może ananasa? czyli o powracaniu z uporem niemal beznadziejnym

Witajcie Kochani! (czy jeżeli mówię do samej siebie i to w liczbie mnogiej, to znak, że powinnam się leczyć?) (Nie, czemu?) 
Powracam tutaj po raz kolejny, sama do końca nie wiem, dlaczego. Powracam, w przeddzień Prima Aprilis (który bierze się z łaciny i znaczy po prostu "Pierwszy Kwietnia"), dokładnie 36 dni przed moją maturą z polskiego (pierwszą maturą) i 50 dni przed moją maturą z historii (ostatnią maturą). Na dodatek, powracam 25 dni przed premierą "Avengers: Endgame" (która to prawdopodobnie pogrąży Marvela, jakiego znaliśmy, w otchłani niepamięci, a mnie w otchłani rozpaczy z powodu niewskrzeszenia Lokiego) i 26 dni przed moim ostatnim w życiu zakończeniem roku szkolnego. Przerażające. Dosyć sporo tych ważkich dat, do których odliczam, czyż nie?
Jak może zauważyliście, powracam z całkiem nietypowym, dającym po oczach tłem w ananasy (nie cierpię ananasów, ale jako tło wyglądają całkiem zacnie). Nie wiem, czy powinnam się z tego tłumaczyć, czy też nie, ale dla przyzwoitości powiem, że tło jest efektem mojego przemęczenia i stresującego życia, z domieszką niewytłumaczalnej głupawki, i szczyptą postu od internetu, który obowiązuje mnie w dni powszednie (rozumiecie, gdy dorywam się do komputera w weekend, różne rzeczy przychodzą mi do głowy). Myślę, że tło w ananasy może być też trochę spowodowane tęsknotą za latem (bo lato to wakacje, czytanie Tolkiena, koniec matur, koniec szkoły i ogólnie radość z życia) i w bardzo dużym stopniu spowodowane tym, że rozpaczliwie próbowałam wczoraj uniknąć pisania konspektu i wypowiedzi argumentacyjnej z polskiego.
Tyle jeżeli chodzi o wstęp. (Muszę przyznać, że wypadłam chyba z wprawy, bo to, co napisałam powyżej nawet dla mnie brzmi chaotycznie) Teraz powinno nastąpić rozwinięcie tudzież przejście do właściwego tematu tego posta, ale... rozwinięcie tudzież właściwego tematu posta brak. Więc na razie niechaj starczy tylko wstęp o ananasach. Zakończenia też nie ma (wszak zakończenie wynika z rozwinięcia). Jeżeli uważacie, że się wygłupiam, to tak, macie rację. Ale odczuwam potrzebę napisać czegokolwiek i padło na pisanie o ananasowym tle na blogu.
Na pocieszenie powiem, że niebawem powrócę (na jakieś 50%) z czymś bardziej konstruktywnym. Tymczasem... może ananasa?
Dribbble